Z jednej strony najlepsze punkty widokowe w Karkonoszach i malownicze wodospady, z drugiej nordycka świątynia, sekrety kapryśnego Ducha Gór i anomalia przyrody – Karpacz to bez wątpienia najpiękniejsze z najbardziej tajemniczych miast w polskich górach.  Odwiedziliśmy je w ramach kampanii „Poznaj Polskę… w weekend” w towarzystwie „Power Couple” i dziś wracamy do Was z relacją z weekendowego pobytu w mieście pod Śnieżką 

Karpacz, jaki jest, nie każdy od razu widzi – to miasto tajemnic, ukrytych skarbów i zaskakujących zjawisk. Niektórzy go uwielbiają, inni – z powodu letniskowego zgiełku – raczej omijają. Jedni i drudzy jednomyślnie cenią jego walory krajobrazowe – zachwycają o każdej porze roku. W końcu gdyby szukać porównania w skali całego świata, Karkonosze spokojnie mogłyby zostać polską Islandią – to z powodu wodospadów. Jest ich tu, po polskiej i czeskiej stronie Karkonoszy,  co najmniej 13, dwa z nich zlokalizowane są w Karpaczu, a jeden z tych dwóch dosłownie zapiera dech w piersiach. Co więcej, to właśnie tu, w mieście pod Śnieżką,  znajdują się najpiękniejsze punkty widokowe w całych Karkonoszach, a prym wśród nich zdecydowanie wiedzie – nomen omen – Śnieżka. 

Szczyty wrażeń czekają także w granicach miasta. Wszakże Karpacz to jedno z najbardziej tajemniczych miejsc w naszym kraju. I zgodzi się z tym każdy, kto choć raz ruszył samochodem pod górę w miejscu anomalii grawitacyjnej, odwiedził świątynię Wikingów w samym sercu miasta czy obejrzał podziemną ekspozycję prezentującą legendarny i historyczny świat Karkonoszy oraz ich władcy Ducha Gór. 

Wraz z „Power Couple” państwem Torres spędziliśmy 3 intensywne dni w Karkonoszach, by sprawdzić, czy to za sprawą właśnie tego Ducha, Karpacz to jedna z ulubionych urlopowych destynacji Polaków w polskich górach. Zdobyliśmy najwyższy szczyt, odwiedziliśmy najciekawsze atrakcje, zajrzeliśmy do najbardziej magicznych zakątków i szczelin, wykąpaliśmy się w lodowatych wodospadach, by dziś podpowiedzieć Wam,  jak zaplanować pełen pozytywnych wrażeń weekend w mieście pod Śnieżką i jego okolicach. 

Karpacz: hotel na weekend

SUDECKI Resort & Spa to pachnący nowością obiekt usytuowany malowniczo w spokojnej części Karpacza, zaledwie kilka kroków od szlaków turystycznych i tylko 5 minut jazdy samochodem od centrum miasta. Lokalizacja hotelu sprzyja nie tylko aktywnemu spędzaniu czasu, ale również odprężeniu wśród karkonoskiej natury.

Na gości czekają designerskie pokoje, w których projektanci postawili na nowoczesne, a jednocześnie ponadczasowe trendy – co widać w wystroju i wysokiej funkcjonalności.  Relaksacyjne serce obiektu stanowi strefa wellness z 2 basenami, jacuzzi, 4 saunami, a wkrótce także z 12 gabinetami SPA. Z okien nowoczesnego obiektu rozpościerają się malownicze widoki na Karkonosze, a w jego piwnicach rozpościera się ogromna strefa rekreacji ze stołami do bilarda, stanowiskami do gry w kręgle, barem i wygodnymi kanapami. 

Zobacz inne hotele

Dwa Potoki Hotels & Spa

Leśne otoczenie, szum górskiego potoku, widoki na Śnieżkę i tylko 5 minut spacerem do centrum Karpacza – karkonoskie eldorado dla miłośników natury i łowców atrakcji

Stacja 605

Rodzinny obiekt pod Śnieżką, blisko najlepszych szlaków w Karkonoszach i Western City – dostęp do strefy H2O z jacuzzi, saun i atrakcji dla najmłodszych

Green Mountain Hotel ⋆⋆⋆⋆⋆ & Green Apartments

Pierwszy w Karpaczu hotel 5-gwiazdkowy oraz nowoczesne apartamenty tuż przy Karkonoskim Parku Narodowym – wellness z basenem i więcej  

Poznaj Karpacz: DZIEŃ 1 – witamy w mieście niespodzianek, tajemnic i anomalii

Przyjazd do Karpacza, zameldowanie w hotelu, zmiana ubrania (pogoda w górach bywa równie kapryśna, co Duch Gór) i… ruszamy w miasto! 

Świątynia Wang

Pierwszy punkt na mapie karpackich atrakcji z kategori „must see”, a przy tym  nietypowa atrakcja w mieście par excellence. Dlaczego? A no dlatego, że ten unikatowy na skalę całego kraju zabytek skandynawskiej architektury sakralnej może wydawać się nieco egzotycznym akcentem pośród krajobrazu górskiego letniska. I słusznie. Kościół został wzniesiony w XII wieku w południowej Norwegii w miejscowości Vang, jednak ze względu na niewystarczającą kubaturę dla lokalnej ludności, został sprzedany, rozebrany i … przetransportowany! Finalnie trafił do Karpacza w 1842 roku. 

Do dnia dzisiejszego zachowało się wiele oryginalnych elementów konstrukcji m.in. bogato zdobione kolumny z pismem runicznym czy motywami zwierzęcymi, a także dwa kandelabry na postumentach, które przypominają łabędzie. Co fascynujące, do dziś dnia zachowało się na całym świecie tylko 30 takich świątyń słupowo-szkieletowych, z czego 28 w samej Norwegii, jeden w Szwecji i ostatni właśnie tu, w Karpaczu. Kościół otacza zabytkowy cmentarz,  a z dziedzińca i ścieżki okalającej cały budynek rozpościerają się majestatyczne widoki na okolice. Wrażenia (i obserwowane obiekty) potęgują specjalne lornetki ustawione w punktach obserwacyjnych. Pozycja obowiązkowa podczas wizyty w mieście!

Informacja praktyczna! Zwiedzanie Kościoła Wang i wstęp na plac kościelny (z rzeźbą łazarza, pomnikiem hrabiny Von Reden i zabytkowym cmentarzem) jest płatne: dzieci do 6 l., uczniowie i studenci do 26 l. – 5 zł, dorośli – 10 zł. Wstęp tylko na plac: 2 zł/os. bez względu na wiek

Młynek Miłości

Miejscem równie niezwykłym, a już na pewno dla zakochanych, jest Młynek Miłości. To specjalna interaktywną instalacja z pompą uruchamiającą spływ wody zlokalizowana w przy ul. Karkonoskiej, ok. 900 m od  Świątyni Wang. Według miejscowej legendy w miejscu dzisiejszego Młynka stał niegdyś prawdziwy młyn, a woda która się pod nim znajdowała posiadała cudowną moc odwzajemniania miłości.  Czy tak było naprawdę? Nie wiemy. Ale wiemy, że nasz kolejny punkt na trasie zwiedzania to atrakcja, w której trudno się nie zakochać. 

Karkonoskie Tajemnice

O tym, jak Duch Gór zwyciężył Zbożową Babę, tłucze garnki, ukarał Dzikich Ludzi, ocalił rybiego króla i wielu innych przejawach Władcy Karkonoszy dowiedzieć się można w jednym z najbardziej tajemniczych punktów na mapie Karpacza (i zarazem w punkcie obowiązkowym) – Karkonoskich Tajemnicach. Choć są stosunkowo nowym tworem, szturmem zdobyły 1. miejsce w plebiscycie na 7 Nowych Cudów Polski ogłoszonym przez redakcję „National Geographic Traveler” w 2017 roku. 

Twórcy obiektu Jakubowi Paczyńskiemu od młodzieńczych lat przyświecała idea propagowania historii Karkonoszy i ich władcy, a fakt odnalezienia w 2016 roku tajemniczego kostura Ducha Gór (prawdopodobnie tego samego, który został  skradziony prawowitemu właścicielowi przez skrzata Krasnego) stał się impulsem do budowy, dokładnie w miejscu znaleziska, obiektu prezentującego światu postać króla Karkonoszy i wszystkie związane z nim legendy. 

Wejścia na ekspozycję strzeże 7-metrowa postać – największa rzeźba przedstawiająca Ducha Gór w naszym kraju. Podczas wizyty w zaprojektowanych przez uznanych artystów wnętrzach Karkonoskich Tajemnic, zwiedzający poznają najwspanialsze przekazy i legendy karkonoskiej ziemi, a także historie o zasiedlających Karkonosze zielarzach, poszukiwaczach bogactw mineralnych i legendarnego korzenia mandragory. Za sprawą techniki i interaktywnej oprawy ekspozycji, zwiedzający nie tylko widzą i podziwiają, ale i stają się częścią pełnego tajemnic świata Władcy Karkonoszy. Świata, którego elementy to m.in. magiczny sekretarzyk Ducha Gór, smocza harfa z niewidzialnymi strunami czy alchemiczna komnata Czterech Żywiołów. Zwiedzaniu oświetlonej, interaktywnej wystawy stanowiącej kompilację najbardziej zaawansowanej techniki ze sztuką oraz rzemiosłem towarzyszą salwy śmiechu, ale i okrzyki przerażenia – w końcu Duch Gór to postać sprawiedliwa i sroga, ale i zarazem kapryśna, figlarna, sprawująca władzę nad grzmotami, błyskawicami i lawinami śnieżnymi.  Emocje dla całej rodziny gwarantowane!

Informacja praktyczna! Ekspozycja dostępna przez wszystkie dni w roku, z wyłączeniem 1 listopada. Bilet wstępu: 21 zł/ normalny i 17 zł/ ulgowy. Możliwość rezerwacji on-line konkretnej godziny zwiedzania. 

Anomalia Grawitacyjna

„Uwaga! Sensacja! Twój samochód jedzie sam pod górę!” – na taką tablicę natrafiamy przy ulicy Strażackiej w Karpaczu Górnym. Podróże do Karpacza muszą objąć ten punkt na mapie! Zatrzymujemy auto, wyłączamy silnik i wrzucamy na luz, by przekonać się, że to prawda. Na niewielkim odcinku droga wyraźnie pnie się w górę i nasza maszyna toczy się samoczynnie właśnie w tamtą stronę. Ponoć podobne efekty można zaobserwować, wylewając w tym miejscu wodę albo rzucając piłeczkę tenisową. Jak to możliwe? Czyżby powszechne prawo grawitacji nie miało tutaj zastosowania, a Izaak Newton powinien poważnie zrewidować swoją teorię?

Zdaniem współczesnych naukowców karkonoska „anomalia grawitacyjna” to po prostu złudzenie optyczne. W rzeczywistości droga biegnie lekko w dół, tylko otaczające ją drzewa są na tyle odchylone od pionu, że stwarzają całkiem przeciwne wrażenie. A wobec braku innego punktu odniesienia ulegamy sugestii, że teren się podnosi. Choć z drugiej strony niedawne badania wykazały, że poziom przyciągania ziemskiego jest w tym konkretnym miejscu niższy aż o 4% niż wszędzie wokół. Więc może rzeczywiście coś jest na rzeczy…

Kolacja: Restauracja u Petiego

Górskie powietrze i aktywności  (a może też i Duch Gór) zaostrzają apetyt, a nic nie gasi go tak jak „Pieróg urzekająco mięsny” serwowany w Restauracji u Petiego. To punkt obowiązkowy na kulinarnej mapie Karkonoszy za sprawą wspomnianego pieroga,  pstrąga z pieca i organizowanych na miejscu koncertów koncertów rock’n’rollowych.

Jest koncertowo smacznie, co potwierdza wyróżnienie Travellers’ Choice 2021 serwisu Tripadvisor. Duży plus za lokalizację – w środkowej części wzgórza Pohulanka, skąd rozpościera się malowniczy widok na Sokoliki.

Poznaj Karpacz: DZIEŃ 2 – w drodzę na szczyt Królowej Karkonoszy 

Unikalne walory przyrodnicze Karkonoszy sprawiły, że w 1959 roku w miejscach zagrożonych inwazyjną działalnością człowieka, utworzono Karkonoski Park Narodowy. Jego znaczna część obejmuje tereny tzw. piętra alpejskiego oraz subalpejskiego, na których obowiązuje ścisła ochrona. Torfowiska wysokie, zarośla kosówki, gołoborza czy kotły polodowcowe to unikalne formy, które do dzisiejszego dnia zachwycają swoją naturalnością. Park posiada 112 km szlaków turystycznych, w tym 17 km nartostrad, co czyni go wyjątkowo sprzyjającym pod kątem możliwości eksplorowania. Wszystkie największe atrakcje na liście TOP naturalnych cudów Karkonoszy można odhaczyć, podążając czerwonym szlakiem przez główny grzbiet wiodący ze Szklarskiej Poręby do Karpacza. Można, jeśli tylko ma się wystarczająco sił i czasu. My tym drugim niestety  nie dysponujemy, dlatego drogę na szczyt królowej Karkonoszy pokonujemy na kanapie kolejki linowej „Zbyszek” .

Kolejka na Kopę 

Kolejka „Zbyszek”  to jeden z 2 wyciągów na Śnieżkę po polskiej stronie granicy –  drugi to nowoczesny wyciąg Winterpol w Białym Jarze z górną stacją niemal na samym szczycie. U naszych południowych sąsiadów na wierzchołek Królowej Karkonoszy wjechać można wygodnie wyciągiem zlokalizowanym w miejscowości Pec pod Sněžkou. Dolna stacja kolejki „Zbyszek”  zlokalizowana jest przy ul. Turystycznej 4, i choć kolejki do kolejki bywają długie, czas mija szybko, a oczekiwaniu na wejście na kanapę umilają muzycy grający na akordeonie. Już w czasie jazdy (ok. 2 km) podziwiać można widoki na Karkonosze i Rudawy Janowickie. 

Po zejściu z kanapy u podnóża Śnieżki na szczyt idzie się jeszcze niecałą godzinę, mijając po drodze położony na wysokości 1400 m n.p.m. przy samej granicy czesko-polskiej Śląski Dom i podziwiając spektakularne widoki. Jeśli oczywiście pogoda pozwoli.  My nie mieliśmy takiego szczęścia, ale na pewno tam wrócimy. I to na własnych nogach. 

Informacje praktyczne! Ceny biletów na wjazd i zjazd z kopy różnią się od siebie w zależności od sezonu i dnia tygodnia. W lipcu i sierpniu, a także w soboty i niedziele oraz długie weekendy i święta koszt biletu w obie strony to 65 zł/ normalny i 45 zł/ ulgowy. W pozostałe miesiące i dni: 55 zł/ normalny i 35 zł/ ulgowy. Kasy przyjmują płatności gotówką i kartami płatniczymi.

Dlaczego warto wejść na Śnieżkę na własnych nogach? 

Dla widoków. W drodze na szczyt jeszcze nie zacznie się na dobre maszerować, a już trafia się do niezwykłego kościółka Wang, w całości przeniesionego z Norwegii. Potem mija się jeszcze urokliwy Mały Staw, kultowe schroniska Samotnia i Strzecha Akademicka, a na Przełęczy pod Śnieżką możemy nie tylko zajrzeć za grań do sąsiadów, ale też napić się czeskiego piwa. Bez względu na to, jaki szlak się wybierze  – żółty ( Świątynia Wang – Polana – Pielgrzymy – Słonecznik – Dom Śląski – szczyt), niebieski ( Świątynia Wang – Samotnia – Dom Śląski – szczyt) czy np. zielony (  Hotel Majestic – Kocioł Wielkiego Stawu – Śnieżka) – czekają na nas atrakcje, które dosłownie zapierają dech w piersiach. Nie wierzycie? To czytajcie dalej! 

Zbaczając nieco z trasy na szczyt, ale pozostając na niebieskim szlaku mija Mały Staw, który zyskał opinię bezsprzecznie najbardziej malowniczego jeziorka w Karkonoszach – i nie ma się czemu dziwić! Akwen ma głębokość 7 metrów, a otaczają go ściany tzw. kotła, wznoszące się na wysokość 200 m. Można się tu zatrzymać na noc i o świcie podziwiać wschód słońca nad stawem – tuż obok jeziorka znajduje się bowiem Schronisko Samotnia. W 1670 roku mieszkał tu tylko strażnik pilnujący hodowanych w Małym Stawie pstrągów. Dziś w malowniczo położonej „budzie nad stawem” bywają wszyscy zmierzający niebieskim szlakiem na szczyt Śnieżki. W położonym na wysokości 1195 m n.p.m drewnianym (i jednym z najstarszych w Polsce) schronisku można też pozostać na dłużej. Do dyspozycji wędrowców pozostaje m.in. 50 miejsc noclegowych, bufet, centrum Skiturowe, wypożyczalnia sprzętu turystyczno-rekreacyjnego czy punkt GOPR. Dodajmy, że to jedno z najczęściej nagradzanych schronisk i obiektów turystycznych w Polsce. O świecie, w pierwszych promieniach słońca,  skały kotła mienią się bajecznymi barwami. Zdaniem niektórych piękno krajobrazu tej okolicy nie ma sobie równych w całych Karkonoszach. 

Niecałą godzinę drogi od  u stóp Smogorni Wielki Staw. Dno kotła wypełnia głęboki na 25 m akwen o całkowitej powierzchni 8,3 ha, co czyni go największym polodowcowym jeziorem Karkonoszy. I choć zarówno „Smogornia”, jak i „kocioł” to nazwy  przywodzące na myśl raczej złowrogą rzeczywistość z powieści J.R.R Tolkiena, widoki na miejscu są niebiańskie. Wysokie na 200 m ściany kotła pokrywają dywany roślinności subalpejskiej. Wierzba lapońska, kosodrzewina i brzoza karłowata w zależności od sezonu majestatycznie zmieniają kolor, gwarantując niezapomnianą panoramę przez cały rok. Ławy dostęp i stosunkowo prosta trasa wiodąca nad przejrzystą taflę wody (pod którą skrywają się m.in.  traszka górska czy pstrąg potokowy) zachęcają do wyprawy, której – z powodu schodzących tutaj lawin oraz tworzących się nawisów śnieżnych – lepiej nie planować zimą.

Punkt obowiązkowy podczas wędrówki na szczyt Śnieżki stanowi Słonecznik – grupa skałek o fantazyjnych kształtach, znad których dokładnie w południe wyłania się słońce. Według legendy jedna ze skał to sam diabeł zmieniony w ostańca przez dźwięk bicia dzwonów na Anioł Pański. Podobne, także otoczone magiczną aurą i owiane legendami, skalne formacje znajdziemy na zboczu szczytu Smogornia, tuż przy żółtym szlaku. Ich kształty są tak sugestywne, że niektórym nadano aż nazwy – Pielgrzymy, Trzy Świnki i Końskie Łby.   

Obserwatorium Meteorologiczne na Śnieżce

Jednym z najbardziej charakterystycznych budynków w polskich górach jak i w całym kraju – chyba każdy z was kojarzy malownicze zdjęcia dziwnego obiektu, który przypomina latające spodki, prawda? 

To jedno z dwóch w całej Polsce wysokogórskich obserwatoriów pogody przyciąga uwagę turystów od dawna, ale nie tylko – dzika natura Śnieżki intrygowała ludzi już w XV wieku, kiedy to dokonano prawdopodobnie pierwszego wejścia na jej szczyt. Panujące warunki atmosferyczne na szczycie są na ogół dość surowe, nierzadko przypominają te podbiegunowe. Obfite opady, porywiste wiatry oraz charakterystyczna, występująca przez ponad 300 dni w roku mgła nie odstrasza jednak nawet amatorów, wszak jest to szczyt dostępny dla niemal każdego. Tuż obok obserwatorium  znajduje się XVII-wieczna kaplica pod wezwaniem Św. Wawrzyńca – patrona przewodników górskich oraz, w konstrukcji przewodzącej na myśl kontener, restauracja. 

Tor saneczkowy Kolorowa 

Zjazd z Kopy wzmaga apetyt na… więcej zjazdów. Po te można się udać do Centrum Rekreacji i Sportu Kolorowa w sercu Karpacza, przy ul. Konstytucji 3-go Maja 51a. Właśnie tam czekają na amatorów wzniesień i łowców adrenaliny 2 tory saneczkowe. Pierwszy z nich to dedykowany zarówno dzieciom pow. 8 lat, jak i ich rodzicom letni tor saneczkowy z rynną uznawaną za jedną z najdłuższych torów saneczkowych w Polsce z wirażem ponad 360º, 3 ekscytującymi uskokami, 2 tunelami oraz wirażem ślimakowym. Na raz na saneczkach zjeżdżać mogą 2 osoby, a czas przejazdu trwa od 5 do 7 minut ( maks. prędkość to 35 km/h).

Drugi z dostępnych torów to całoroczny, długi na ponad 100 m Alpine Coaster z 13 wirażami, w tym z jednym wirażem ponad 400 stopni (tzw. ślimakiem). Cena zjazdu  – 12 zł, emocje  – bezcenne. 

Obiadokolacja: Niebo w gębie

Śnieżka nazywana była niegdyś  „Górą Olbrzymią” – ot, ciekawostka prezentowana po zjeździe z góry i tuż przed konsumpcją olbrzymiej porcji jedzenie w restauracji przy ul. Łącznej. Olbrzymia ilość domowego jadła wysokiej jakości to wizytówka lokalu. 

Kaczka, ryby, wołowina, naleśniki – bez względu na to, na co  się zdecydujemy, głodni stąd na pewno nie wyjdziemy. Ani spragnieni – lokal serwuje bezdyskusyjnie najlepszą zimową herbatę w całych Sudetach Zachodnich. Minus za brak możliwości płatności kartą, ale – w porównaniu do wielkości dań  – naprawdę niewielki. 

Muzeum Sportu i Turystyki i Skwer Zdobywców

Karpacz to również ciekawe muzea, a jedno z najciekawszych – Muzeum Sportu i Turystyki  – znajduje się 5 minut spacerem od restauracji Niebo w gębie. Powstałe w 1974 roku Muzeum zlokalizowane jest w zabytkowym budynku przysłupowym, gromadząc bogate zbiory z całych Zachodnich Sudetów. Cała ekspozycja składa się z trzech działów i jest doskonałym wprowadzeniem do rozpoczęcia zwiedzania tego uroczego miasteczka.

Oryginalne eksponaty dawnej turystyki karkonoskiej m.in. lektyki, sanki, bobsleje czy sanie rogate oraz ryciny sprawią, że chociaż przez chwilę przeniesiecie się kilkadziesiąt lat wstecz. Fani wysokogórskich eskapad koniecznie powinni udać się na Skwer Zdobywców, gdzie można oglądać odciski butów i raków najwybitniejszych polskich himalaistów.

Inne muzea, które warto odwiedzić 

W Karpaczu na amatorów wizyt w muzeach (i ich pociech) czeka całe mnóstwo muzealnych atrakcji. Idealną propozycje dla dziewczynek będzie wypełnione lalkami z kolekcji mistrza wrocławskiej pantomimy Henryka Tomaszewskiego  Miejskie Muzeum Zabawek. Chłopcy natomiast będą zachwyceni wizytą w Muzeum Technik i Budowli z Klocków Lego. Blisko 170 m2 przestrzeni i 9 sal tematycznych w samym sercu Karpacza, a pośród nich setki modeli, ruchomych makiet oraz unikalnych i niepowtarzalnych budowli. Każdą z nich można uruchomić przyciskiem, niektóre również reagują na ruch. Gdyby było wam mało, po obejrzanej wystawie każdy może zamienić się w konstruktora w specjalnie do tego wyznaczonej strefie budowania! Dla dorosłych będzie to miła odskocznia, która przywoła najlepsze lata dzieciństwa, dla najmłodszych zaś zabawa na całego.

Zapora na Łomnicy 

Jeszcze za dnia udajemy się w stronę zapory na Łomnicy. Jedna z najbardziej nieprzewidywalnych oraz niebezpiecznych rzek całego regionu zwracała na siebie uwagę od zarania dziejów – już w czasach średniowiecza dolina rzeki była przemierzana przez Walończyków, którzy poszukiwali w niej złota oraz kamieni szlachetnych. Niemniej jednak jej górski charakter dawał się we znaki mieszkańcom, generując wiele problemów. 

Koryto rzeki zostało uregulowane na początku XX wieku, co było bezpośrednio następstwem wielkiej powodzi w 1897 roku. Wtedy również powstała zapora. Dzięki niej uformowało się malownicze jeziorko, zaś woda spływa urokliwymi kaskadami, które tworzą doskonałe tło – nie tylko do sesji zdjęciowych.

Rzeźba Ducha Gór w parku przy zaporze 

Po dwóch dniach pobytu w Karkonoszach nie mamy wątpliwości, na dobranoc wizyta u Ducha Gór. Zwłaszcza, że to dobranocka o iście bajkowym charakterze. W końcu postacią Władcy Karkonoszy inspirował się sam J.R.R. Tolkien, kreując literackie sylwetki czarodziejów Śródziemia.

Patrząc na kamienny obelisk Ducha Gór w parku przy zaporze, nie mamy wątpliwości – Gandalf jak malowany, a konkretnie rzeźbiony.  Prawda? 

Poznaj Karpacz: DZIEŃ 3 – wodospady, sentymenty i pożegnanie 

Ostatni dzień pobytu to doskonały moment na odrywanie atrakcji w orbicie Karpacza. Opuszczamy miasto, ale nie odpuszczamy podróży, przygody i… głębokich doświadczeń. Dziś zanurzamy się w najpiękniejszych wodospadach i wspomnieniach. Powracamy do przeszłości i do domu. 

Tropem najpiękniejszych wodospadów w Karkonoszach

Są majestatyczne, nadają polskim górom nieco islandzkiego uroku, a te najpiękniejsze spotyka się w Karkonoszach – podczas pobytu w Karpaczu czy okolicach wodospady są tym, czego pominąć nie można. Wyruszamy szlakiem tych najsłynniejszych. Pierwsze miejsce na podium zajmuje zlokalizowany jeszcze w Karpaczu, nieopodal dolnej stacji kolejki na Kopę,  Dziki Wodospad. Powstał on w wyniku spiętrzenia wód na Łomnicy, której źródło bije na wysokości 1407 m n.p.m. Otoczony magiczną zielenią, lekko zacieniony gęstymi koronami drzew oraz wyszukanymi formami lodowymi w porze zimowej sprawia, że chwile spędzone w jego otoczeniu nabiorają wyjątkowej atmosfery. Nic dziwnego, że miejsce po dziś dzień jest bardzo chętnie uczęszczanym plenerem na rozmaite sesje fotograficzne. Co więcej, można tu również dostrzec największy marmit w całych Sudetach!

Na drugim miejscu – drugi największy wodospad w całym kraju. Wodospad Szklarki przykuwa uwagę nie tylko swoim majestatycznym wrażeniem, ale również urokliwą lokalizacją. Według wielu źródeł uchodzi za najbardziej malowniczy wodospad w całych Karkonoszach, i nie tylko. Dostaniecie się do niego idąc szlakiem niebieskim oraz czarnym, a co istotne – droga pod sam wodospad jest przystosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych. W pobliskim schronisku Kochanówka będziecie mogli przysiąść na popołudniową kawę, zaś w znajdującym się nieopodal punkcie sprzedaży pamiątek zakupicie upominki dla najbliższych. Ze względu na popularność trasy rekomendujemy wybranie się na szlak wczesnym rankiem. Dla nieco bardziej leniwych istnieje możliwość dojechania na pobliski parking samochodem.

Wiemy, że “obiektywny” ranking powinien zamknąć  spadający z blisko 27 metrów wprost do Wąwozu Kamieńczyka – którego ściany z kolei są wysokie na aż 25 metrów – wodospad Kamieńczyka, najwyższy wodospad  w całym polskim odcinku Sudetów. Ale przyznamy się do czegoś – tam nas nie było! Trzecie miejsce na naszym subiektywnym podium zajmuje  trzeci pod względem wysokości wodospad w polskiej części Karkonoszy. Czytajcie dalej, by przekonać się dlaczego! 

Morsowanie w wodospadzie Podgórnej 

Choć woda jest lodowata, kamienie na dnie śliskie, a mostek u jego podnóża gromadzi szerokie audytorium, nic nie odstrasza spragnionych morsowania śmiałków, którzy tłumnie zanurzają się w wodzie zgromadzonej w kotle wirowym wodospadu o każdej porze roku, także (a może zwłaszcza) zimą. I trudno się temu dziwić – wszak okoliczności przyrody są tu naprawdę zachwycające i zachęcające!  My także nie potrafiliśmy się oprzeć, a po krótkiej kąpieli rozważamy nawet przystąpienie do Przesieckiego Klub Morsów. To m.in. z jego powodu, a także z myślą o morsach z innych zakątków Polski,  tuż przy wodospadzie postawiono mobilną saunę, uruchamianą podczas zorganizowanych imprez dla morsujących. 

Wody potoku  spadają malowniczymi kaskadami z 10-metrowego progu skalnego, a wokół pną się dumnie wysokie na 15 metrów granitowe skały. Tuż obok tego cudu natury zlokalizowanego na obszarze Natura 2000, w miejscowości Przesieka na wysokości 547 m n.p.m., poprowadzono czarny szlak. Aby się tu dostać, najłatwiej zaparkować samochód przy ulicy Droga do Wodospadu. Stąd już tylko kilka minut spacerem do celu. A nasz następny cel – po orzeźwiającej kąpieli, po której czujemy się się jak młodzi bogowie  – to… przeszłość! 

Muzeum Sentymentów w Kowarach 

Gdy  kilka lat temu pan Andrzej Olszewski z sentymentu ustawiał na barze lokalu swoich rodziców w Karpaczu oldschoolową, szklaną butelkę coli, nie wiedział jeszcze, że w niedalekiej przyszłości stworzy w dawnej fabryce dywanów w Kowarach wehikuł czasu przenoszący zwiedzających do lat ich młodości. Dziś ta butelka to jeden z eksponatów jednego z najbardziej oryginalnych i wzruszających muzeów nie tylko na terenie Dolnego Śląska, ale i całego kraju. 

Poza butelką w Muzeum Sentymentów czekają na zwiedzających oryginalna trybuna, z której Edward Gierek przemawiał do załogi Fabryki Dywanów „KOWARY” podczas wizytacji zakładu w 1978 roku, meble vintage, zabawki, plakaty i sprzęty gospodarstwa domowego z lat 70- i 80-tych, kolekcje kaset VHS i całe mnóstwo innych przedmiotów i artefaktów rodem z PRL-u uporządkowanych logicznie w kilku tematycznych (i oczywiscie ozdobionych makatkami  dywanowymi) pokojach. Zapytany o największy skarb kolekcji jej twórca bez wahania odpowiada: „Sama fabryka” i trudno się z nim nie zgodzić. Klimat, który tu panuje jest nie do podrobienia, a sama ścieżka zwiedzania związana jest z dywanami jak szpulka i wrzeciono w warsztacie tkackim.  

W wybrane dni w roku, w tym m.in. 1 maja czy 22 lipca, wystawę wzbogacają elementy interaktywne i interpersonalne – pomysłodawca muzeum zakłada kostium, by odegrać rolę prezesa przedsiębiorstwa. Ale i w pozostałe dni roku emocji tu co niemiara – jest śmiech, są łzy wzruszenia i są …odrestaurowane z dbałością o najmniejszy szczegół rowery Wigry 2 i 3, Jubilat, Czajka i Kalina. W muzeum działa pierwsza w Polsce wypożyczalnia legendarnych jednośladów marki Romet Daj się karnąć”.  Niebanalny sposób na odkrywanie okolicy – kuszący zwłaszcza, że jest tu wiele do odkrycia. Na przykład skansen górnictwa, Dom Tradycji czy sztolnie Kowary. Te ostatnie to niegdyś tajna radziecka kopalnia uranu a dziś przede wszystkim podziemny świat legend, tajemnic i historii niemal 700 lat poszukiwań rud żelaza oraz innych cennych kruszców i minerałów. Trasa o długości ok. 1 km wiedzie przez chodniki i podziemne groty, gdzie zgromadzono skarby Walonów (pradawnych poszukiwaczy szlachetnych kamieni oraz minerałów, którzy przybyli w Karkonosze oraz Góry Izerskie z Europy Zachodniej już w XIV wieku) i inne eksponaty.

Gdy tylko wynurzamy się z podziemi i przeszłości, obieramy cel na najbliższą przyszłość – powrót do domu. Ale w tej dalszej przyszłości na pewno tu wrócimy – w krainie Ducha Gór zostało jeszcze wiele niesamowitych miejsc do odkrycia. 

Informacja praktyczna! Cena biletu: 17 zł/ normalny i 12 zł/ulgowy. 

Poznaj Karpacz: informacje praktyczne 

Jak dojechać?

Karpacz dzieli od Wrocławia 120 km, czyli ok. 2 godz. jazdy. Obecnie najszybsza trasa samochodowa prowadzi autostradą A-4. W Kostomłotach należy obrać drogę nr 5 w stronę Strzegomia i Jeleniej Góry. Kierując się do trasą, dotrzemy do Bolkowa, gdzie droga nr 5 przechodzi w drogę nr 3. Można też z Bolkowa  kontynuować jazdę drogą nr 5 w kierunku Kamiennej Góry i Kowar, a dalej  na Ścięgny i Karpacz. Inna opcja to wjazd  na przedmieściach Jeleniej Góry  na miejską obwodnicę w kierunku Karpacza. 

Niestety nie istnieje bezpośrednie połączenie kolejowe pomiędzy Karpaczem z pozostałymi miastami w kraju. Natomiast kilka razy dziennie kursują pociągi PKP do Jeleniej Góry, skąd można przesiąść się na autobus lub bus do Karpacza. Na całą trasę  obowiązuje jeden bilet.

Karpacz jest dobrze skomunikowany z Jelenią Górą – autobusy PKS i prywatne busy kursują na tej trasie nawet kilkanaście razy dziennie, a czas przejazdu to nie więcej niż pół godzinny. Poza tym tą formą komunikacji można dostać się także z Głogowa, Legnicy, Łodzi, Wałbrzycha, Warszawy, Wrocławia czy Zielonej Góry.