Czy Tatry to dobry wybór dla każdego amatora górskich wędrówek? Które z tatrzańskich szlaków można polecić początkującym, a które lepiej odradzić nawet tym bardziej doświadczonym piechurom? Jak zachować się na wypadek burzy czy lawiny? Na te i inne pytania odpowiada Piotr Jasieński, ratownik TOPR z ponad 45-letnim doświadczeniem. Poznajcie najważniejsze zasady bezpiecznej wędrówki, odkryjcie fascynujące historie i dowiecie się, jak właściwie przygotować się do górskich wypraw. Oto zbiór cennych wskazówek oraz inspirujących opowieści z serca gór!
Czy Tatry są dla każdego?
Tatry to obszar, w którym znajdują się zarówno miejsca łatwo, jak i trudno dostępne. Dolinki reglowe oraz większe doliny walne są dostępne praktycznie dla wszystkich, którzy są w stanie pokonać trasę o długości kilku lub kilkunastu kilometrów. Wycieczki w wyższe partie gór wymagają jednak rozeznania w aktualnych warunkach panujących na szlaku oraz posiadania odpowiedniego ekwipunku. Należy pamiętać, że kalendarzowa wiosna w Tatrach w marcu różni się od tej na początku czerwca, kiedy wciąż trwa wiosna według kalendarza. Czy wiosną Tatry są dla każdego?
Są dla każdego myślącego, który potrafi ocenić aktualną sytuację i swoje możliwości!
Które szlaki poleca Pan początkującym piechurom, a które odradza Pan nawet tym bardziej doświadczonym?
Początkujący piechur, który po raz pierwszy przyjechał do Zakopanego i po raz pierwszy jest w Tatrach, powinien zacząć od poznania ich podstaw. W ładny, słoneczny dzień warto „zdobyć” Gubałówkę, podążając szlakiem. Poczuje się tam pierwszy smak wysiłku podczas podejścia pod górę, a na szczycie czeka zapierający dech w piersiach widok na Tatry, od Bielskich, przez Wysokie, po Zachodnie. Ośnieżone szczyty świadczą o zimowych warunkach w najwyższych partiach gór. Z tatrzańskich dolin zdecydowanie polecam pobliską Dolinę Strążyską, gdzie na polanie, w szałasie, serwują pyszną szarlotkę, a widok na północną ścianę Giewontu robi ogromne wrażenie. Wycieczka do Doliny Chochołowskiej wymaga lepszego przygotowania kondycyjnego ze względu na długość trasy, ale trud wędrówki rekompensują przepiękne widoki. Szlak przez Boczań na Halę Gąsienicową umożliwia bycie w samym sercu Tatr.
Inne wycieczki powyżej granicy lasu są dedykowane doświadczonym turystom, jednak zdarza się, że nawet oni nie zawsze posiadają odpowiedni sprzęt, ponieważ mieli inne plany. Dodatkowo, bardziej doświadczeni turyści powinni pamiętać, że nie wszystkie warunki sprzyjają wycieczkom. Nie mam tu na myśli jedynie opadów śniegu czy deszczu, ale również zróżnicowaną pokrywę śnieżną. Ciężki, mokry śnieg, który zapada się pod nogami, jest męczący. Twarda pokrywa śnieżna, która czasem przybiera formę lodu, jest szczególnie niebezpieczna i wymaga doświadczenia w poruszaniu się w rakach oraz umiejętności hamowania czekanem. Niestety, historia wypadków w Tatrach zna przypadki, w których poślizgnięcie lub zaczepienie raków o siebie skończyło się tragicznie. Nawet doświadczonym turystom zdarzały się takie wypadki wielokrotnie.
5 najważniejszych zasad, o jakich powinien pamiętać każdy turysta
- Nie przeceniajmy swoich umiejętności. Stare przysłowie mówi: „Szanuj góry, a one będą cię szanować.” Zadbajmy o kondycję i o wyrównany poziom przygotowania wszystkich uczestników wycieczki – to powinniśmy zrobić przed wyjazdem w góry.
- Należy zostawić wiadomość o planowanej trasie wycieczki, a o ewentualnych zmianach poinformować – to szczególnie istotne, gdy ruch turystyczny jest mniej intensywny, czyli wiosną i jesienią.
- Latem nie należy wchodzić na płaty starego, zlodowaciałego śniegu, które zalegają w skalnych, zacienionych miejscach lub żlebach. Są one bardzo zdradliwe – poślizgnięcie się na nich to gwarantowane kłopoty. Nawet latem warto zabrać ciepłą czapkę i rękawiczki. W plecaku powinny znaleźć się mała apteczka, rezerwowe jedzenie i płyny, mapa oraz kompas na wypadek awarii elektroniki. Zawsze miejmy przy sobie latarkę, która ułatwi poruszanie się po zmroku.
- Na wycieczkę wychodzimy wcześnie, aby wrócić przed zmrokiem. W telefonie komórkowym powinna być zainstalowana aplikacja „Na ratunek”. Należy pamiętać, że czasem można nie zdążyć z jej użyciem. Telefon nie służy do informowania ratowników, że zrobiło się ciemno i nie posiada się latarki, gdyż ta w telefonie może nie wystarczyć!
- Zimą podczas wycieczek koniecznie trzeba posiadać detektor lawinowy, sondę i łopatę, a znakomitym uzupełnieniem jest plecak wypornościowy ABS. Należy pamiętać, że samo posiadanie tego sprzętu nie poprawia i nie zwiększa naszego bezpieczeństwa. Kluczowe znaczenie ma umiejętność posługiwania się tym zestawem oraz wiedza na temat bezpiecznego poruszania się zimą w górach.
Pamiętać należy, że zimowy przebieg szlaków nie pokrywa się często z letnimi i nie zawsze pierwsze pozostawione na śniegu ślady są prawidłowe.
Jak powinniśmy się zachować, kiedy nawet mimo wyjątkowej ostrożności
i monitorowania pogody na szlaku „złapie” nas lawina czy zaskoczy burza?
Jeśli „złapie” nas lawina, to już jakby zdecydowanie za późno na ewakuację 🙁 Wtedy nasz los w rękach Opatrzności. Mistrzowie teorii mówią o wykonywaniu ruchów pływaka, aby lawina nie wciągnęła do wnętrza. Wskazane jest jak najszybsze pozbycie się plecaka, pętli kijów z przegubów rąk, jeśli tego nie zrobiliśmy wchodząc w zagrożony teren. Ważne jest, aby zadbać o przestrzeń powietrzną przed swoja twarzą, tyle teorii.
Zaruski przeszło 100 lat temu lansował sznurek lawinowy, dzięki któremu można odnaleźć ofiarę. Lawin należy unikać, wiadomo, że zimą, jak temperatura rośnie, to nosa ze schroniska nie wystawiamy. Posiadanie sprzętu, o którym wspominałem, czyli detektora, sondy, łopaty może przynieść ratunek z rąk partnerów wycieczki w ciągu pierwszych najistotniejszych piętnastu minut, jeśli opanuje się i do perfekcji doprowadzi takie działania. Plecak wypornościowy w sposób zdecydowany podnosi bezpieczeństwo.
Uczestnictwo w kursach lawinowych i zimowej turystyki podnosi poziom świadomości, oceny ryzyka i ma wpływ na nasze bezpieczeństwo przez podejmowanie właściwych decyzji. Dostarczają odpowiedniej wiedzy i praktyki, zwłaszcza gdy prowadzone są przez profesjonalistów jakimi są ratownicy TOPR.
Odnośnie zachowania się w przypadku burzy, to należy zachowywać się racjonalnie, schodzenie pierwszym lepszym żlebem w dół z eksponowanego szlaku jest bardzo ryzykowne. Należy unikać przebywania w pobliżu łańcuchów czy chwilowych cieków wodnych. Instynktownie chowa się człowiek w nyżach czy skalnych „zadaszeniach”, w takich miejscach nie powinno dotykać się głową sklepienia.
Należy mieć na uwadze, że burze najczęściej nadciągają w godzinach południowych lub popołudniowych. W czasie wycieczki trzeba obserwować zmieniającą się wokół nas pogodę i zjawiska meteorologiczne. W razie oznak nadchodzącej zmiany pogody najlepiej, najrozsądniej jest zejść w dół dotychczasową ścieżką.
Istnieją również aplikacje na telefon, które informują o nadciągających burzach. Pamiętnego dnia, gdy doszło do masowego rażenia piorunem na Giewoncie, pierwsze oznaki załamania pogody pozwalały na opuszczenie kopuły szczytowej. Kontynuowanie wspinaczki było oznaką zbiorowej niefrasobliwości – myślenie, że jeśli wszyscy idą, to jest bezpiecznie, okazało się błędne. Im wcześniej wyruszymy na wycieczkę, tym większa szansa na uniknięcie spotkania z burzą.
Jak wygląda kwestia wchodzenia na tafle tatrzańskich jezior? Czy i kiedy jest to dozwolone?
Przez wiele tatrzańskich stawów prowadzą zimowe szlaki turystyczne, wykorzystywane przez taterników i doświadczonych turystów, ponieważ, jak wspomniano wcześniej, zimowe trasy szlaków nie zawsze odpowiadają ich letnim odpowiednikom. Gdy mróz na dobre zagości w Tatrach, stawy pokrywają się grubą warstwą lodu, na której zakładane są pierwsze ślady zimowych szlaków. Jednak w miarę zbliżania się wiosny, pokrywa lodowa staje się cieńsza, pomiędzy lodem a brzegiem pojawia się woda, co wymaga doświadczenia i czujności.
Jeśli mowa o wchodzeniu na taflę lodu, najczęściej przychodzi na myśl zachowanie pseudoturystów nad Morskim Okiem. Takie masowe wchodzenie na lód jest naprawdę bardzo niebezpieczne, a często można obserwować rodziny z dziećmi. Jest to zachowanie skrajnie nieodpowiedzialne, a jednocześnie wiąże się ze zbaczaniem ze szlaku, czego w Tatrach absolutnie nie wolno robić.
Czy jest jakiś szczególnie niebezpieczny wypadek lub nietypowa akcja ratunkowa, jaka zapadła Panu w pamięć?
Wiele wypraw ratunkowych zapadło mi w pamięć, choć o niektórych czasami nie chce się wspominać ze względu na ich dramatyzm. Jednak skoro pada pytanie, chciałbym przywołać dwa zdarzenia, które może nie były spektakularne, ale wymagały interwencji TOPR. Każde z nich miało miejsce w innym czasie i miejscu, ale łączyła je ta sama przyczyna.
Listopadowy, deszczowy wieczór. Telefon w centrali TOPR dzwoni. Po drugiej stronie słychać zaniepokojonego młodego człowieka, który umówił się z kolegą na dworcu kolejowym w Zakopanem, tuż przed odjazdem pociągu do Bydgoszczy. Chłopak informuje dyżurnego, że rano razem wyszli ze schroniska na Polanie Chochołowskiej. Przed rozgałęzieniem szlaków koledzy rozdzielili się – dzwoniący gorzej się poczuł i postanowił jak najszybciej wracać do Zakopanego, podczas gdy jego kolega miał przejść przez Iwaniacką Przełęcz. Mieli się spotkać przed odjazdem pociągu. Dzwoniący pytał ratownika, co powinien zrobić i czy ma czekać na swojego kolegę. Został poinformowany, że zgłoszenie zostało przyjęte i że zostaną podjęte działania poszukiwawcze. Poproszono go, aby po przyjeździe na miejsce poszedł do domu kolegi, sprawdził sytuację i poinformował o zdarzeniu. Warto zaznaczyć, że wtedy telefony komórkowe nie były jeszcze powszechnie używane.
W kilku patrolach, w siąpiącym deszczu, przeszukiwaliśmy okoliczne szlaki, szałasy i miejsca, które mógł odwiedzić poszukiwany. W oddali słychać było porykiwania. Poszukiwanego nie odnaleziono, więc niektóre miejsca przeszukaliśmy ponownie. Bez rezultatu – nad ranem wróciliśmy do centrali. Jak się okazało, za kilka godzin poszukiwany młody człowiek znalazł się w domu. Wykazał się ogromną niefrasobliwością – był w Zakopanem przed czasem i, nie czekając na kolegę, wsiadł do wcześniejszego pociągu powrotnego.
Lipcowy późny wieczór, dyżur w schronisku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Na zewnątrz leje jak z cebra. Zostałem wywołany z zaplecza, ponieważ szukała mnie jakaś pani, było już po 20. Usłyszałem, że moja rozmówczyni czeka na swoją koleżankę, która miała dotrzeć do schroniska. Okazało się, że widziałem tę osobę już około godziny 16 w schronisku, więc miałem pojęcie, jak długo zwlekała z tą informacją. Byłem przekonany, że chodzi o szlak prowadzący Doliną Roztoki do schroniska, ale okazało się, że cała grupa maszerowała przez Przełęcz Krzyżne do Pięciu Stawów. Pozostawiona za dnia w okolicach wspomnianej przełęczy pani do tej pory nie dotarła na miejsce. Jako dyżurujący w schronisku powiadomiłem kolegę kierującego działaniami ratowniczymi w Centrali TOPR o zaistniałej sytuacji i czekałem na decyzję swojego przełożonego z Centrali.
Otrzymałem polecenie udania się w rejon Krzyżnego na spotkanie z pozostawioną osobą na szlaku. Z apteczką i latarką udałem się we wskazany rejon. Z Zakopanego otrzymałem dobrą radę, abym włożył na siebie dwie kurtki, bo tak leje na dole, a wyżej było jeszcze gorzej. Towarzyszył mi student pracujący sezonowo w schronisku. Zdobywaliśmy wysokość, ale poszukiwanej osoby nie było widać. Trudno było ustalić, gdzie dokładnie jesteśmy, ponieważ zakosy nad Buczynową Przełęczą są bardzo podobne. Nawoływania pozostawały bez odpowiedzi, a na sygnałowy strzał również nie było reakcji. Po pewnym czasie, znacznie wyżej, zauważyliśmy poświatę – okazało się, że był to płomień zapalniczki, którą siedząca na kamieniu poszukiwana zapalała. Zgłosiłem do Centrali: odnaleziona.
Kobieta, znacznie starsza od swojej zaniepokojonej koleżanki, okazała się najbardziej doświadczona – skończyła kiedyś szkółkę taternicką na Hali Gąsienicowej, ale była obładowana potężnym plecakiem. Ciężki plecak utrudniał jej marsz, a poszkodowana poślizgnęła się na śliskim głazie, raniąc sobie nos i nogę. Z nogawek spodni zrobiła sobie prowizoryczne opatrunki i czekała na pomoc, ponieważ z plecakiem nie była w stanie kontynuować marszu. Słodkie batony, które otrzymała, dodały jej sił. Mój towarzysz niósł jej plecak, a ja prowadziłem kobietę, idąc tyłem i trzymając ją za ręce. Nad ranem dotarliśmy do schroniska. Wszystko skończyło się szczęśliwie. Do tego incydentu zapewne by nie doszło, gdyby grupa nie zostawiła swojej koleżanki samej. W obu przypadkach złamano żelazną zasadę: nie rozdzielamy się – razem wychodzimy, razem idziemy, razem wracamy lub zawracamy.
Najbardziej nietypowa akcja, w której uczestniczyłem kilkadziesiąt lat temu, polegała na ratowaniu i sprowadzaniu wystraszonych owiec, wypasanych przez naszego kolegę w rejonie Czerwonych Wierchów. Owce rozpierzchły się podczas gwałtownej burzy z silnymi wyładowaniami, a on sam nie mógł nad nimi zapanować. Trzeba było pomóc koledze. 🙂
Jak przygotować się do wędrówki po górach?
Przygotowania zależą od tego, jak ma wyglądać nasz wypoczynek w Tatrach. Jeśli zamierzamy wędrować od schroniska do schroniska i nocować w nich, to powinniśmy sobie uprzednio w nich zarezerwować miejsca noclegowe, czasem z dużym wyprzedzeniem.
Niezależnie od miejsca noclegów, przed przyjazdem w góry należy zadbać wcześniej o właściwą kondycję.
Dobrze jest zapytać swojego lekarza, czy nie widzi przeciwwskazań, które stanęłyby na drodze naszym zamierzeniom.
Właściwy plecak, odpowiedniej wielkości, w którym będziemy mogli nosić cały swój dobytek, powinien mieć dodatkową ochronę przeciwdeszczową, ponieważ plecaki czasem przeciekają. Wnętrze plecaka należy wypełniać według określonego schematu, aby uniknąć nadmiernego bałaganu. Jeśli używamy kijów trekkingowych, w terenie skalnym, gdzie nie są nam potrzebne, powinniśmy schować je tak w plecaku, aby nie wystawały na zewnątrz. Jest to istotne, ponieważ łatwo mogą zaczepić się o skałę, co może prowadzić do utraty równowagi.
Dobre buty, dobrze dopasowane, z podeszwą oznaczoną żółtym znakiem Vibram, są jak najbardziej wskazane. Na zmianę, lub na mniej wymagające wycieczki, warto zabrać lżejsze obuwie i sandały do chodzenia po schronisku. Opad śniegu i przymrozek latem w Tatrach nie są niczym nadzwyczajnym, dlatego należy się liczyć z taką ewentualnością i być na nią przygotowanym – mam tu na myśli ciepłą odzież, nie pomijając czapki i rękawiczek. Na deszcz najlepiej mieć kurtkę i spodnie z gore-texu, ale pamiętajmy, że nie ma rzeczy w pełni nieprzemakalnych.
Mapa, kompas i wysokościomierz w zegarku okażą się bardzo pomocne do orientacji w terenie, gdy zawiodą elektroniczne mapy.
Gdzie i jak sprawdzać warunki pogodowe?
Pytać o pogodę można starych górali, którzy powiedzą: „- Hy, gmy idom dołu, pijom wode… Będzie loć!” albo „- Hy, gmy idom hore, napiyły się… Będzie loć!” lub „- Hy, gmy ni ma… Będzie loć”.
Ale mówiąc poważnie, warunki pogodowe można sprawdzić na internetowych stronach, które są dostępne również na stronie www.topr.pl. Istnieją także inne powszechnie znane portale przedstawiające prognozy. W punktach Informacji Turystycznych TPN również można zapytać o prognozę. Przed urlopem w Tatrach warto zainstalować w telefonie aplikacje, które ostrzegają przed burzami lub umożliwiają sprawdzenie pogody. W tatrzańskich schroniskach, gdzie dyżurują ratownicy TOPR, można zapytać ich o aktualne warunki panujące na interesującym nas szlaku. W ten sposób uzyska się informacje z pierwszej ręki.
Mamy koniec lata, zaraz jesień, potem zima. Ale my już wyglądamy wiosny. Jak wygląda wiosna w Tatrach?
Wiosna w Tatrach nie przypomina tej pory roku, z którą spotykamy się na nizinach. Sytuacja jest zmienna w zależności od miejsca i wysokości. Na polanach leśnych, szczególnie tych osłoniętych od wiatru, można odczuć prawie letnią pogodę, zwłaszcza w słoneczne dni – kwitną krokusy, słońce grzeje, choć podłoże jest zimne. Szlaki turystyczne przebiegające przez las są często błotniste, a na wyżej położonych, zacienionych odcinkach można spotkać stary, zlodowaciały śnieg, pokryty igliwiem, który bywa śliski. W wyższych partiach gór, powyżej granicy lasu, panują właściwie zimowe warunki. Śnieg jest niejednorodny – w miejscach o dużej insolacji jest miękki i zapadający się, natomiast na zacienionych obszarach jest twardy i zmrożony. Późną wiosną południowe stoki mogą już być pozbawione śniegu, podczas gdy na północnych nadal panuje zima, wymagająca od nas posiadania zimowego sprzętu. Śnieg na tych północnych stokach jest bardzo twardy. Jeśli chcemy poruszać się w wyższych partiach gór, powinniśmy znać stopień zagrożenia lawinowego ogłaszany przez TOPR i rozumieć, co on oznacza.