Szukacie pomysłu na przedłużony weekend, który połączy ekscytującą eskapadę poza granicę kraju z komfortem  płynącym… wprost z termalnych źródeł?  Wystarczą niecałe 2 godziny jazdy na południe od polskiej granicy, by odkryć uzdrowiskowe i kulturowe perły zachodniej Słowacji: Pieszczany (Piešťany), Trenczyn i Trenczyńskie Cieplice… a przy tym cudowne błoto, uzdrawiającą siarkę, studnię miłości i mauretańskie hammam. Oto gotowy (i zweryfikowany przez Redakcję Magazynu Travelist) plan na 3–4 dni regenerującego wyjazdu, który  warto zapisać na listę podróżniczych inspiracji. 

Marzy Wam się regeneracja bez ograniczeń, ale w zasięgu krótkiej eskapady poza granice Polski? Nam też się zamarzyła. Dlatego tej wiosny sprawdziliśmy trasę idealną na przedłużony weekend – relaksującą ( czasem pachnącą uzdrawiającą siarką i zaskakującą orientem) – wiodącą przez słowacki “trójkąt uzdrowiskowo-kulturowy”. To nieoficjalne (ale bardzo funkcjonalne) określenie trzech wyjątkowych miejsc w zachodniej Słowacji, z których dwa pochwalić się mogą leczniczymi tradycjami, a wszystkie bogatą kulturą i bliskością geograficzną (Trenczyńskie Cieplice dzielą od Pieszczan tylko 62 km, a Trenczy… jest po drodze) .

Trzy dni, trzy miejsca, tysiąc wrażeń – weekendowy reset w stylu slow

Pierwszym przystankiem były Pieszczany (Piešťany), gdzie zanurzyliśmy się w cudownym błocie i popijając wodę siarczkową kontemplowaliśmy dzieło Alfonsa Muchy. Następnie odwiedziliśmy Trenczyn – zajrzeliśmy w otchłań studni miłości u podnóża zamku, sfotografowaliśmy wykutą w skale rzymskiej inskrypcji i wczuliśmy się w  klimat przyszłej Europejskiej Stolicy Kultury. Zwieńczeniem wyprawy były Trenczyńskie Cieplice – kameralny kurort wśród wzgórz, z orientalną łaźnią hammam z 1888 roku, gdzie przeżyliśmy przygodę rodem z baśni tysiąca i jednej nocy. Oto garść inspiracji prosto z delegacji. 


Ten słowacki kurort, malowniczo położony nad rzeką Wag, między zielonymi wzgórzami Małych Karpat, od setek lat przyciąga tych, którzy szukają ukojenia dla ciała i ducha. To tu gorące źródła i siarkowe błoto łączą się w naturalny duet terapeutyczny, secesyjna architektura spotyka się z nowoczesną medycyną, a oferta uzdrowiskowych zabiegów  – z licznymi opcjami aktywnego wypoczynku na świeżym powietrzu.

Pieszczany, Słowacja

Materiały promocyjne Ensana

Miejscowe źródła termalne osiągają wysoką temperaturę – nawet do 70°C – a ich działanie wspiera leczenie m.in. chorób reumatycznych, neurologicznych, dermatologicznych i pourazowych. Mimo że dziś na miejscu stosuje się nowoczesne metody i sprzęt, kuracja nadal opiera się na tym, co daje natura – wodzie i błocie bogatym w minerały.

Gorące źródła, kulawe pawie, Wenus i pierwsza dama 

Wspomnienia o Pieszczanach pojawiają się już w dokumentach z początku XII wieku, a zaledwie kilka stuleci później zaczęto opisywać miejscowe źródła jako cud natury. Co ciekawe, w okolicznych Moravanach odnaleziono także jedną z najstarszych znanych rzeźb przedstawiających człowieka – Wenus… sprzed 20 tysięcy lat. Czy  paleolityczna modelka korzystała z uzdrawiającej mocy błota? Nie mamy pewności, ale wiemy że prawdziwy boom w rozwoju kurortu przypada na XIX wiek, kiedy opiekę nad nim przejęła przedsiębiorcza rodzina Winterów. To właśnie oni przekształcili Pieszczany w elegancką destynację, pełną secesyjnych hoteli i leczniczej atmosfery. 

Pieszczany, Słowacja

Materiały promocyjne Ensana

Na wyspę uzdrowiskową zaczęli zaglądać władcy i artyści. Bywali tu cesarz Karol I, Wilhelm II, car Ferdynand, a dziś pod tym samym adresem meldują się znani sportowcy, politycy i przedstawiciele świata kultury. Miejscowi twierdzą, że jednym z częstszych gości jest również żona jednego z prezydentów Polski – choć nikt nie zdradza szczegółów i nie dzieli się foto-dowodami. Także zdjęcia pierwszej damy nie damy, ale za to mamy… 

…zdjęcie pawia – zarówno tego prawdziwego, spacerującego dumnie po parku, jak i w formie dekoracji.  Motyw tego majestatycznego ptaka pojawia się w Pieszczanach dosłownie wszędzie: na fontannach, hotelowych szyldach, folderach promocyjnych czy na hotelowych wykładzinach. Dlaczego? Bo – podobnie jak rzeźba mężczyzny łamiącego kulę, stojąca przy moście prowadzącym na uzdrowiskową wyspę – jest tu symbolem.

Zgodnie z miejscową legendą to właśnie paw jako pierwszy „wskazał” ludziom lecznicze źródła. Zauważył go chory pasterz – ptak brodził w gorącym błocie, a po kilku dniach nabrał sił. Pasterz poszedł w ślady ptaka, wszedł do błota i… wyszedł z niego w zdecydowanie lepszym stanie. I tak narodziła się uzdrowiskowa sława Pieszczan. 

Wyspa zdrowia, secesji i rytuałów  

Jeśli trzeba by wskazać w Pieszczanach jedno miejsce, które skupia wszystko, co w tym kurorcie najważniejsze, to bez wątpienia wybór padłby na uzdrowiskową wyspę. Położona w zakolu rzeki Wag, połączona z centrum miasta zadaszonym mostem Kolonádový (jedynym tego typu w całej Słowacji), przenosi turystów i kuracjuszy w inny wymiar.

 Po przekroczeniu mostu i wejściu na wyspę otwiera się przed kuracjuszami i turystami zupełnie inny świat: 45 hektarów zieleni, eleganckie hotele, pijalnie wód mineralnych i zaciszne alejki parkowe. Ba, nawet powietrze zdaje się tu posiadać właściwości lecznicze.

To właśnie tutaj znajduje się flagowy kompleks leczniczy sieci Ensana – największej sieci hoteli uzdrowiskowych w Europie, która od 2019 roku łączy bogactwo naturalnych zasobów z nowoczesną medycyną i holistycznym podejściem do zdrowia. Obiekt może jednocześnie przyjąć ponad 1000 gości, a o ich komfort i skuteczną terapię dba zespół ponad 800 pracowników – od lekarzy i fizjoterapeutów, po dietetyków, masażystów i specjalistów od wellnessu.

Thermia Palace, 
Pieszczany

Materiały promocyjne Ensana

Centralnym punktem wyspy jest Hotel Thermia Palace – pierwszy pięciogwiazdkowy hotel uzdrowiskowy w kraju, który zachwyca secesyjną architekturą i niepowtarzalnym klimatem.

W jego wnętrzach znajduje się prawdziwy skarb – oryginalny obraz Alfonsa Muchy, podarowany przez artystę w podziękowaniu za udaną kurację jego córki. Dzieło monumentalne, pełne detali i kobiecych sylwetek.  W 2000 roku zyskało dodatkową sławę, kiedy… zniknęło. Ktoś próbował  je ukraść, używając do tego… nożyka do masła, a potem sprzedać dyskretnie… przez Internet. Choć historia brzmi nieco absurdalnie, naprawdę się wydarzyła.  Na szczęście obraz odzyskano i dziś znów cieszy oczy hotelowych gości. 

Siara, błoto i relaks 

Tuż obok hotelu znajduje się słynne sanatorium Irma, a w nim jedno z najbardziej ikonicznych miejsc kurortu – okrągły basen błotny, wypełniony gorącą wodą siarczkową i dojrzewającym przez wiele miesięcy leczniczym błotem. Porusza wyobraźnię? Słusznie!  Kąpiel w błocie to zdecydowanie jedno z tych doświadczeń, które zostają w głowie (i w ciele) na długo. Wiemy, bo sprawdziliśmy to na własnej skórze.

Cały rytuał jest dokładnie zaplanowany, ma swoje intro i outro. Najpierw zanurza się w basenie lustrzanym. Bez strojów, bez pośpiechu. Tylko ciepła, niemal 39-stopniowa woda i 10 minut totalnego rozluźnienia. Mięśnie się odprężają, skóra zaczyna „oddychać”, a napięcie rozpływa się gdzieś pod idealnie gładką – jak lustro – taflą wody. 

Dopiero później przychodzi pora na główną atrakcję – kąpiel błotną. Już od pierwszego kroku czuć, że stąpa się po czymś gęstym, miękkim, trochę jak dno glinianki lub mętnego stawu. To nie jest zwykłe błoto – to skarb, który powstaje dzięki wyjątkowemu połączeniu osadów rzeki Wag i lokalnych źródeł mineralnych. Samo się odnawia, nie trzeba go sztucznie uzupełniać. Sceptyków może przekona… certyfikat Unii Europejskiej, którym owe błoto się legitymuje jako naturalny produkt leczniczy. Działa przeciwzapalnie, regenerująco, wspomaga krążenie, a przy okazji… świetnie wygładza skórę.

Tradycja nakazuje, by kąpiele odbywały się osobno dla kobiet i mężczyzn – to nie tylko kwestia komfortu, ale też szacunku do rytuału. To rozwiązanie szczególnie doceniają goście z Bliskiego Wschodu, ale równie licznie korzystają z niego kuracjusze z Niemiec, Czech, Austrii, Izraela czy Polski.

Po wszystkim nie idzie się od razu pod prysznic. Zamiast tego – kwadrans leżakowania w sali relaksacyjnej. Półmrok, cisza, delikatne ciepło i osobne stanowiska oddzielone parawanami pozwalają ciału przetworzyć to, co właśnie się wydarzyło. To nie tylko regeneracja w kokonie z koców z owczej wełny  – to prawdziwa sztuka odpoczywania. 

Uzupełnieniem terapii może być 1 (albo i więcej) z niemal 60 różnych oferowanych na miejscu zabiegów, które są indywidualnie dobierane przez lekarzy i specjalistów. W ofercie znajdują się m.in. kąpiele siarkowe i borowinowe, hydromasaże, krioterapia, elektroterapia czy gimnastyka w wodzie. 

Nie tylko błoto, ale i kultura, sztuka, aktywności i oblaty 

Choć woda w rzece Wag płynie nieprzerwanie swoim rytmem, życie w Pieszczanach zdaje się zwalniać już od pierwszych chwil. Wystarczy kilka godzin, by przestać sprawdzać godzinę i po prostu poddać się spokojowi tego miejsca. Mnóstwo zieleni, szerokie alejki i elegancka architektura sprzyjają niespiesznym spacerom bez planu i bez pośpiechu.

W centrum warto zajrzeć do Muzeum Balneologicznego, mieszczącego się w stylowej rezydencji z przełomu XIX i XX wieku. To prawdziwa skarbnica wiedzy o lokalnym lecznictwie i uzdrowiskowych tradycjach – pełna dawnych przyrządów, dokumentów i archeologicznych znalezisk z okolicznych terenów.

Latem miasto ożywa kulturalnie. W parkach odbywają się wystawy, koncerty na świeżym powietrzu, lokalne targi z rękodziełem, miodami czy kosmetykami ziołowymi. W Domu Zdrojowym można trafić na kameralny występ muzyczny, pokaz filmowy lub spotkanie tematyczne. Coraz częściej także prywatne pensjonaty i wille zamieniają się w otwarte galerie, prezentując prace lokalnych artystów.

Dla osób szukających aktywności przygotowano wiele tras – zarówno spacerowych, jak i rowerowych. Szczególnie polecana jest trasa Vážska, prowadząca wzdłuż rzeki i wokół zalewu Sĺňava, a także szlak Dubovský, który prowadzi przez lasy i malownicze wzgórza otaczające miasto. Można je przemierzać na rowerze, pieszo, z kijkami – w tempie dopasowanym do indywidualnych preferencji i możliwości. 

W okolicy znajduje się też Červená veža – niewysokie wzniesienie z pięknym widokiem na Pieszczany i okoliczne tereny uzdrowiskowe. A jeśli ktoś ma ochotę na coś bardziej nietypowego, może odwiedzić Muzeum Historii Wojskowości, pełne eksponatów związanych z militariami i techniką wojskową – to mniej oczywista, ale bardzo ciekawa atrakcja.

Pieszczny, Słowacja

Zimą pobliskie doliny zamieniają się w raj dla fanów narciarstwa biegowego, a przez cały rok działa Dom Umenia, czyli tutejszy Dom Sztuki –  z wystawami, koncertami i wydarzeniami, które przyciągają nie tylko kuracjuszy.

A gdy już się człowiek zmęczy tym niespiesznym zwiedzaniem – zawsze można przysiąść z kawą i… oblátkami. Te cienkie wafle z kremowym nadzieniem (najlepiej orzechowym albo waniliowym) to lokalna klasyka. Podawane do kawy albo jako drobna przekąska po zabiegu, szybko zyskują miano uzależniającego dodatku do uzdrowiskowej rutyny. I choć są lekkie  – ciężko…  poprzestać ich chrupanie na jednej sztuce.

Gdy w 1335 roku królowie Polski, Czech i Węgier spotkali się w Trenczynie, by zawrzeć porozumienie o podziale wpływów, nie wiedzieli jeszcze, że miejsce to zapisze się w historii nie tylko politycznej, lecz także kulturowej. Kilka stuleci później pobliskie uzdrowisko Trenčianske Teplice zyska miano „Perły Karpat” nadane przez węgierskiego pisarza Móra Jókai, a sam Trenczyn – 691 lat później – otrzyma tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2026.

Trenczyn, Słowacja

My o tym wiedzieliśmy – co nie znaczy, że nie daliśmy się zauroczyć.

Zamek, studnia miłości i rzymskie legiony 

Nad malowniczą starówką w Trenczynie góruje monumentalny Zamek – jedna z największych i najlepiej zachowanych fortec w kraju. To właśnie tutaj narodziła się słynna legenda o studni miłości, wykopanej przez zakochanego Omara dla uratowania ukochanej Fatimy.  Twierdza usytuowana jest na wysokim, wapiennym wzgórzu, skąd rozpościera się rozległy widok na Trenczyn, dolinę rzeki Wag i okoliczne pasma górskie.  

Nieco niżej, u stóp wzgórza zamkowego, w lobby hotelu Elizabeth  (wcześniej funkcjonujący pod nazwą Hotel Tatra), ukrywa się jedna z największych historycznych osobliwości regionu – autentyczna rzymska inskrypcja z II wieku n.e., wykuta bezpośrednio w skale przez żołnierzy II Legionu Pomocniczego.

To najdalej na północ wysunięty znany zapis obecności Rzymian w Europie Środkowej. Można mu się przyjrzeć  z bliska – przez szklaną przegrodę na wyższym piętrze hotelu.

Miasto, które żyje historią i patrzy w przyszłość

Ale Trenczyn to nie tylko zamek, studnia  i starożytne artefakty. W samym sercu miasta znajduje się urokliwy plac Štúrovo námestie – otoczony barokowymi kamienicami, z fontannami i kawiarnianymi ogródkami, które tętnią życiem.

Trenczyn, Słowacja

W ostatnich latach miasto przechodzi intensywną metamorfozę. Wszystko w ramach przygotowań do roku 2026, kiedy Trenczyn zostanie Europejską Stolicą Kultury. Efekty widać na każdym kroku: zmodernizowane centrum kultury Hviezda, odnowione nabrzeże Wagu czy artystyczne projekty w dawnych halach przemysłowych to tylko część zmian. Rewitalizowane przestrzenie publiczne i wsparcie dla lokalnych twórców tchnęły nowe życie w miejsca, które jeszcze niedawno były zapomniane – dziś działają tu galerie, sceny plenerowe i warsztaty.

Wschodząca gwiazda na kulturalnym firmamencie Europy 

Największą imprezą w kalendarzu pozostaje kultowy Pohoda Festival – międzynarodowe święto muzyki, które co roku przyciąga tłumy na teren pobliskiego lotniska. Ale kulturalne życie miasta nie kończy się na jednym wydarzeniu. Przez cały rok Trenczyn tętni energią – od festiwali filmowych i teatralnych po kulinarne targi i lokalne jarmarki rzemieślnicze. Warto zajrzeć do Galerii Miloša Alexandra Bazovskiego, wybrać się na spacer po zielonych wzgórzach Brezina albo po prostu przysiąść nad brzegiem Wagu i złapać chwilę oddechu.

My tylko liznęliśmy klimat miasta, ale z czystym sumieniem polecamy go na dłuższą wizytę, najkulturalniej w 2026 roku.

Hammam w Trenčianske Teplice

Na Słowacji, co uzdrowisko, to inne… kulawe zwierzę. I tak jak Pieszczany mają swojego pawia, tak symbolem Trenczyńskich Cieplic jest owca. Legenda głosi, że pewien pasterz odnalazł ją brodzącą w ciepłym, siarkowym źródle. Zwierzę odzyskało siły, a gdy pasterz zanurzył się w wodzie – sam również poczuł ulgę. Coś musiało być w tej wodzie, skoro w ciągu wieków kąpali się w niej i Rzymianie, i plemię Kwadów, i węgierscy magnaci, czescy arystokraci i bogaci kupcy z Wiednia. … Dziś wiemy już dokładnie co.

Trenczyńskie Cieplice słyną z naturalnych źródeł termalnych, których temperatura sięga ok. 40°C. Dzięki temu wody trafiają prosto do kąpieli, bez konieczności podgrzewania czy chłodzenia, co pozwala zachować ich lecznicze właściwości. Siarkowodór działa tu w pełni naturalnie, wspomagając leczenie m.in. chorób reumatycznych, zwyrodnień, urazów, problemów neurologicznych czy dermatologicznych – w tym łuszczycy.

Czy warto więc zanurzać się? Warto, a jak przyjemnie… i orientalnie. 

Orientalne hammam 

W końcu tu znajduje się nietypowy dla tej części świata… kompleks hammam. Zbudowany w stylu mauretańskim, należy dziś do najbardziej rozpoznawalnych obiektów w Trenczyńskich Cieplicach i stanowi unikalny przykład orientalnej architektury na Słowacji. Powstał w 1888 roku z inicjatywy Iphigenie de Sina, córki ówczesnego właściciela uzdrowiska. Zainspirowana wystawą światową w Paryżu, postanowiła przenieść klimat Bliskiego Wschodu do serca Europy – z pomocą nadwornego architekta egipskiego wicekróla, Františka Schmoranza młodszego. Tak powstał Hammam – perełka, jakiej nie znajdziesz nigdzie indziej.

Wnętrze zachwyca od pierwszego kroku. Przestronne sale zdobią kolorowe mozaiki, marmurowa fontanna, piaskowcowe kolumny i kopuły z przeszklonymi otworami, które tworzą wrażenie rozgwieżdżonego nieba. Na wielu płytkach można dostrzec monogram Iphigenie, a orientalne arabeski i zdobienia dodają miejscu elegancji i tajemniczości. Dziś Hammam to nie tylko zabytek – można tu również korzystać z tradycyjnych zabiegów balneologicznych, które od lat przyciągają kuracjuszy z całej Europy.

Gdy po kwadransie gorącej kąpieli weszliśmy do chłodnej sali relaksacyjnej, odcięci od świata zewnętrznego, zmysły przejęły kontrolę. Chwilę później rozpoczął się pokaz tańca brzucha – rytmiczny, hipnotyzujący, pełen energii. Taniec, światło i dźwięk stworzyły spektakl, który trudno zapomnieć.

Dziś hammam pełni funkcję reprezentacyjną i rekreacyjną – dostępny jest zarówno dla kuracjuszy, jak i turystów z zewnątrz. We wtorki odbywają się oprowadzania z przewodnikiem, często wzbogacone właśnie o pokaz, który mieliśmy szczęście zobaczyć na własne oczy. Zainteresowanie jest spore, więc warto zaplanować wizytę z wyprzedzeniem.  

Kąpielisko termalne Zelená Žaba – relaks w stylu retro

Na amatorów gorących kąpieli w niebanalnym otoczeniu czeka w Trenczyńskich Cieplicach jeszcze jeden termalny  i architektoniczny cymes – ukryte na wzgórzu nad miastem, sód zieleni, kąpielisko termalne Zelená Žaba. Zaprojektowany przez wybitnego czeskiego architekta Bohuslava Fuchsa kompleks z lat 30. XX wieku zachwyca modernistycznym stylem i harmonijnym wtopieniem w naturalne otoczenie.

Materiały promocyjne www.kupelezelenazaba.sk

Po gruntownej renowacji obiekt odzyskał dawny blask, łącząc klimat lat minionych z nowoczesnymi udogodnieniami. Na gości czekają odkryty basen termalny, panoramiczna sauna fińska, jacuzzi, strefa wellness, a także niesamowite widoki i klimat 

Coś dla ciała, coś dla ducha

Czy miejscowość u podnóża Gór Strážovských to kierunek tylko dla amatorów atrakcji z H2O roli głównej? Nic bardziej mylnego.  Kurort jest gospodarzem Letniego Festiwalu Muzyki (Hudobné leto), będącego… najstarszym międzynarodowym festiwalem muzyki kameralnej w Europie Środkowej. Odbywa się on corocznie, przyciągają artystów i melomanów z całego świata.

Trenczyńskie Cieplice,  aleja gwiazd

Co ciekawe, przez wiele lat Trenczyńskie Cieplice określane były mianem „słowackiego Cannes” – i to nie bez powodu. To właśnie tutaj, w 1993 roku, narodził się prestiżowy festiwal filmowy Art Film Fest , który przez ponad dwie dekady gościł największe nazwiska europejskiego i światowego kina. Choć początkowo wydarzenie koncentrowało się na twórczości reżyserów z krajów byłego bloku wschodniego, bardzo szybko zyskało międzynarodowy charakter i uznanie.

Do Trenczyńskich Cieplic przyjeżdżali m.in. Andrzej Wajda, Roman Polański, Emir Kusturica, a także wielu innych twórców, których obecność potwierdza szczególna pamiątka — gwiazdy z nazwiskami artystów wmurowane w balustradę uzdrowiskowego deptaka. To właśnie tam znajduje się Most Slávy – słowacka „aleja gwiazd”, utworzona w 1995 roku, wzorowana na hollywoodzkiej tradycji. Każda tablica upamiętnia wyróżnioną postać światowego kina, która odwiedziła festiwal i odebrała specjalną nagrodę.

Przechadzając się wzdłuż tej „alei sław” i odczytując kolejne nazwiska, trudno nie poczuć ducha dawnych festiwalowych czasów.

Gdy już niemal skończyliśmy naszą małą filmową retrospekcję, nadszedł moment powrotu. Z niechęcią wsiedliśmy do autobusu jadącego w stronę Warszawy, chociaż dużo chętniej wskoczylibyśmy do… wąskotorowej kolejki, która od 1909 roku łączy Cieplice z pobliską Trenčianską Teplą. Ta zabytkowa elektryczna linia ( jedna z najstarszych tego typu linii w Europie), to dziś lokalna atrakcja gwarantująca podróż w stylu retro – trochę jak powrót do innej epoki. Następnym razem wsiądziemy na pewno!